Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 21 maja 2025 21:07
Reklama

Bezpartyjni w stolicy

Bezpartyjni w stolicy

Bezpartyjni Samorządowcy uczestniczyli w konferencji prasowej przed Sejmem, w której podjęli problem funkcjonowania telewizji lokalnych w kraju. Mówiono m.in. o tym, że trzeba stworzyć regulacje prawne ułatwiające ich funkcjonowanie. Obecnie są one traktowane na równi z wielkimi nadawcami telewizyjnymi posiadającymi wielomiliardowe budżety. Zadeklarowano też, iż telewizje lokalne powinny otrzymywać swoją część z abonamentu, jak i subwencji, którą otrzymuje w tej chwili Telewizja Polska.

Komunikat Bezpartyjnych Samorządowców:

Bezpartyjni Samorządowcy: Lokalne telewizje są skarbem lokalnych społeczności

Rosnąca presja polityczna i brak regulacji prawnych zagrażają lokalnym telewizjom w Polsce. Stąd inicjatywa “Ratujmy telewizje lokalne”, za wsparciem której opowiedzieli się Bezpartyjni Samorządowcy. Politycy zadeklarowali także, że będą walczyć o to, by lokalne telewizje partycypowały w podziale środków z abonamentu oraz subwencji, którą otrzymuje Telewizja Polska.

Kształtowanie się demokratycznej Polski w latach 90. sprawiło, że samorząd znalazł się najbliżej mieszkańców. W tym samym czasie w całym kraju zaczęły się tworzyć lokalne i regionalne media, w zdecydowanej większości przy udziale kapitału prywatnego. Stacje telewizyjne o zasięgu ogólnopolskim zajmowały się głównie tematami związanymi z bieżącą działalnością rządu i parlamentu. Na ręce lokalnej władzy patrzyli i nadal patrzą dziennikarze związani właśnie ze środowiskami lokalnymi, pracujący w niewielkich zespołach z redakcjami zajmującymi często powierzchnię zbliżoną do kawalerki.

- Początek samorządu w Polsce wiązał się z powstaniem lokalnych telewizji, które bacznie przyglądały się temu, co robimy. I dobrze! - wspomina Robert Raczyński, prezydent Lubina (woj. dolnośląskie) z Bezpartyjnych Samorządowców, który piastował funkcję gospodarza miasta od 1990 do 1994 i, nieprzerwanie, od 2002 roku. - Wolne media to podstawa wysokiego standardu demokracji od ponad trzydziestu lat i harmonia, której nie możemy zaburzyć - podkreśla.
    
#RATUJMYTELEWIZJELOKALNE
W Polsce działa ponad 160 stacji o zasięgu miejskim, powiatowym czy regionalnym. Przyciągają one przed ekrany ponad pięć milionów widzów - informuje Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, która wskazuje na coraz poważniejsze problemy z bieżącym funkcjonowaniem lokalnych telewizji.

- Musimy stworzyć regulacje prawne ułatwiające ich funkcjonowanie - mówi Krzysztof Maj, rzecznik prasowy Bezpartyjnych Samorządowców. - W tym momencie te małe, często kilkuosobowe redakcje, traktowane są przez prawo tak, jak ogólnopolskie media z setkami pracowników. To absurd - podkreśla Maj.
JAKIE ARGUMENTY PODNOSZĄ BEZPARTYJNI?
- Rozwinięte demokracje zachodniej Europy dotują lokalne stacje telewizyjne - mówił Eligiusz Komarowski, starosta pilski (woj. wielkopolskie) z Bezpartyjnych Samorządowców podczas konferencji prasowej pod Sejmem. - Lokalne media były najbliżej spraw związanych z pandemią i informowały o nich z perspektywy gmin czy powiatów. Podobnie było z działaniami lokalnych społeczności na rzecz uchodźców, uciekających przed wojną w Ukrainie - zaznaczył.

Eligiusz Komarowski zadeklarował, że telewizje lokalne powinny otrzymywać swoją część z abonamentu, jak i subwencji, którą otrzymuje w tej chwili Telewizja Polska.

Jak informuje Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, podczas pandemii i po wybuchu wojny w Ukrainie, reklamodawcy zaczęli “oglądać każdą złotówkę z dwóch stron”, co znacznie uszczupliło budżety lokalnych mediów.

Sytuacji nie ułatwiają także samorządy największych miast, zaburzając równowagę rynkową. Czyni to np. miasto Wrocław, będące największym wydawcą prasowym w Polsce (przez spółkę ARAW), czy też Urząd Miasta Krakowa, który z publicznych pieniędzy finansuje… dwie samorządowe telewizje.

Lokalne telewizje powstawały jeszcze przed wprowadzeniem regulacji prawnych w Ustawie o radiofonii i telewizji. Pierwsza prywatna i lokalna stacja, PTV Echo, powstała w 1990 roku we Wrocławiu. Później zespół redakcyjny tej telewizji tworzył TV Odra (lokalnie: 4TEDE). Redakcja ta relacjonowała powódź tysiąclecia. Nadawała 24 godziny na dobę, stając się praktycznie centrum zarządzania informacją kryzysową. Ówczesny prezydent Wrocławia, Bogdan Zdrojewski na bieżąco na antenie 4TEDE przekazywał wrocławianom informacje o terenach zagrożonych zalaniem.

Od 1990 roku do polskiego ustawodawstwa nie wprowadzono jednak pojęcia “telewizji lokalnej”, traktując te podmioty analogicznie do największych, międzynarodowych korporacji czy Telewizji Publicznej.


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama